Prolog

Kolejny dzień wypełniony pracą przede mną. Byłam stylistką słynnego zespołu The Wanted, moje znajome jak nakręcone powtarzały, że jestem szczęściarą współpracując z nimi lecz tylko ja wiedziałam jaka jest prawda. Nigdy nic tym chłopakom nie  pasowało wiecznie się czepiali a czasem nawet doprowadzali mnie do łez... to ostatnie było chyba ich ulubionym zajęciem. Poczułam uścisk w żołądku, zaczęło zbierać mi się na wymioty tak było zawsze gdy szłam do pracy miałam już tego serdecznie dosyć ale musiałam być silna. Po odejściu mojego narzeczonego, po którym zostały mi jedynie długi i morze wylanych łez ta praca to konieczność.  Przed wejściem do garderoby zacisnęłam zęby tłumacząc sobie, że wszystko co robię , robię dla dobra własnego syna.. tak mam 3 letniego synka o imieniu Harry. Harold jest moim oczkiem w głowie  oraz największym szczęściem jakie mnie w życiu spotkało nie potrafię oddychać bez niego zaraz po tym jak jego ojciec nas zostawił obiecałam sobie, że jemu nic nie zabraknie i dotrzymam tego słowa.
Weszłam do środka... w pomieszczeniu siedzieli już Shiva z Tomem.  Przywdziałam na twarz wymuszony uśmiech i przeszłam obok nich rzucając krótkie 'cześć'.  Nie minęła nawet chwila a ja usłyszałam ich złośliwy śmiech, tak było przez cały dzień.. przez cały dzień słyszałam jedynie przezwiska, krzywe uśmieszki oraz przeróżne złośliwości na swój temat nic dziwnego, że gdy tylko dotarłam do domu rzuciłam się na łóżko gromkim płaczem. Harry był u mojej znajomej więc nie musiałam się nim dzisiaj martwić i tak nie miał by dzisiaj zbyt wielkiego pożytku ze swojej rodzicielki. Wzięłam szybki prysznic postanawiając, że muszę czym prędzej coś zmienić w swoim nędznym życiu, moja głowa opadła na poduszkę a ja zapadłam w sen...