Tydzień później...
Wstałam wcześniej niż zwykle choć był to mój dzień wolny. Harry miał dość wysoką gorączkę więc praktycznie całą noc spędziłam przy jego boku. Zjadłam skromne śniadanie po czym usiadłam na sofie włączając TV, zmieniałam kanały aż w końcu trafiłam na jakąś komedie romantyczną. Tak bardzo chciałabym znaleźć taką miłość.. prawdziwą miłość , gorące uczucie, które połączyło głównych bohaterów lecz prawda jest taka, że tak kocha się tylko w filmach. Zrezygnowana otarłam samotną łzę spływającą po moim policzku, sięgnęłam po telefon leżący na stoliku i odczytałam wiadomości. Ostatnia była od menadżera tego zasranego the wanted. Świetnie po prostu świetnie mój syn jest chory a ja muszę być wieczorem na Wembley ubrać te cioty jakby się sami nie mogli raz przygotować ..Boże co to za problem ubrać jeansy do tego jakąś koszulkę. Z wściekłości myślałam, że coś zaraz rozwalę przecież ja nawet nie miałam opiekunki do Harolda na dzisiaj...
- Kurwa - zaklnęłam po kolejnej próbie załatwienia jakiejś opiekunki, moją ostanią deską ratunku była nasza sąsiadka... po chwili pukałam do jej drzwi, otworzyła mi niemalże natychmiast.
- O witaj Aluś, co cię sprowadza do mnie - powiedziała z uśmiechem Ashley
- Mam wielką prośbę, Harry jest chory a ja muszę dziś wieczorem iść do pracy, obdzwoniłam już chyba wszystkie osoby z listy kontaktów ale połowa ma wyłączony tel a druga połowa ma już jakieś plany. Wiem, że to sobotni wieczór ale błagam cię jeśli się zgodzisz to.. - przerwała mój rozpaczliwy monolog zgadzając się. Poczułam niesamowitą ulgę wracając do mieszkania...
O 17 byłam gotowa i zbierałam się do wyjścia, zeszłam na dół wsiadając do wcześniej zamówionej taksówki. Po godz byłam na miejscu. Stanęłam przed halą wyciągając papierosa z torebki, włożyłam go do ust i odpaliłam mocno się zaciągając. Normalnie nie palę ale na samą myśl o spotkaniu z tymi dupkami cała się trzęsę.
- Hej Max spójrz kto tu stoiii nawet ładne dzisiaj wygląda - usłyszałam glos McGuinessa - daj spokój Jay jej to już nawet photoshop nie pomoże - po tych słowach trącił mnie barkiem a ja straciłam równowagę, ktoś mnie złapał w ostatniej chwili podniosłam wzrok i ujrzałam wpatrującego się we mnie Harry'ego Stylesa. Jego mina nie wróżyła niczego dobrego.
- Dobrze się bawicie - wysyczał w kierunku chłopaków z The Wanted pomagając mi się pozbierać
- O proszę kogo my tu mamy... - odparli ze złośliwymi uśmieszkami wymalowanymi na ich twarzach - jednego z one pedallos
- Możecie nas obrażać ile wlezie serio mam to gdzieś ale żeby atakować kobietę? i wy się macie czelność nazywać dżentelmenami w wywiadach ? Macie natychmiast przeprosić tą damę bo jak nie ...- to co nam zrobisz, uderzysz nas ? - Tom z Maxem wybuchnęli śmiechem, loczek nie wytrzymał podszedł do nich i wymierzył McGuinessowi solidne uderzenie chłopak przewrócił się na zimny asfalt. George stając w obronie przyjaciela chwycił Harry'ego za kurtkę przywierając go do ściany, nie wiedziałam co zrobić stałam nieruchomo obserwując całą sytuację ... wtem Styles pociągnął z kolanka a Max upadł na kolana łapiąc za krocze wyjąc z bólu.
Mój wybawca powrócił do mnie łapiąc za rękę i ciągnąc za sobą, stanęliśmy dopiero przy jego samochodzie.. - nic ci nie jest - odparł lustrując mnie z troską wypisaną w jego zielonych oczach
- nie ale gdyby nie ty to nie wiem jakbym skończyła - z moich oczu popłynęły łzy - nie rozumiem jestem ich stylistką a oni mnie tak traktują przecież nic im nie zrobiłam do cholery - wychrypiałam... - chłopak delikatnie mnie objął - To zwykłe aroganckie gnojki, już dobrze - powtarzał głaszcząc moje włosy - Nie nic nie jest dobrze - krzyknęłam - co ty możesz wiedzieć właśnie straciłam pracę a muszę z czegoś żyć ty nie masz tego problemu- odepchnęłam go lecz on jedynie odparł spokojnym głosem - nie straciłaś pracy, możesz pracować z nami z one direction - uśmiechnął się a ja nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa więc jedynie pokiwałam głową na znak tego, że się zgadzam...
- tak w ogóle jestem Harry - wiedziałam kim jest jednak był to bardzo miły gest z jego strony w odpowiedzi uścisnęłam jego dłoń - Alicja , miło mi - ujrzałam wyraz konsternacji na jego twarzy tak jakby się nad czymś zastanawiał no i się nie myliłam próbował wypowiedzieć moje imię lecz niestety bezskutecznie - Alisa , Alija, Alisyja - był w tym taki uroczy, że nie mogłam się nie uśmiechnąć . Podczas jazdy jego autem wytłumaczyłam mu, że moja mama urodziła się w Polsce, tato w Londynie a ja w Liverpoolu z tym, że większość swojego życia spędziłam w Krakowie.
Styles odwiózł mnie do domu a ja w ramach podziękowania złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku - Dobranoc mój rycerzu - szepnęłam zatrzaskując drzwiczki jego Bentleya..
Mega! Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńCudowny :) Czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńOoo Aww Harry bohater jak slodko. Swietny rozdzial czekam na next
OdpowiedzUsuńaww jak słodko. I zabawnie i smutno i szkoda mi Alicji, ale jest Harrry i jest super. I żebyś mi potem nie lamentował to jesteś genialny ;p
OdpowiedzUsuń